Małgorzata Piecuch, Iwona Rak,
Uniwersytet Śląski
1.
Kto i
dlaczego kradł księgi?
„Księgołapem”,
czyli złodziejem ksiąg, mógł być zarówno bibliofil, biblioman, jak i zwykły
rabuś, którym kierowała jedynie chęć zysku. Osoby, które kradły nie ze względów
finansowych, lecz po to, aby ochronić co cenniejsze dzieła przed zniszczeniem
lub zapomnieniem, nazywano „księgołapami” zasłużonymi[1]. Jak
zauważa Ludwik Gocel, tego typu złodzieje wynosili „[…] ze strychów braci
szlachty lub zakrystii czy »skarbczyków« kościelnych cenne książki, skazane tam
na pastwę myszy lub zbutwienie”[2]. Nie
każdy „księgołap” w swych działaniach kierował się jednak tak szlachetnymi
pobudkami. Wartościowe zbiory bywały obiektem zainteresowania „księgołapów”
pospolitych, czyli szkodliwych maniaków[3],
którzy zapominali o oddaniu wypożyczonych z biblioteki książek, czy też celowo
rabowali je, aby uzupełnić własny księgozbiór lub wzbogacić się na ich
sprzedaży. Warto jednak zauważyć, że zarówno wśród „księgołapów” zasłużonych,
jak i pospolitych można był spotkać przedstawicieli nauki, dostojników
kościelnych, dygnitarzy państwowych.
2. Sposoby kradzieży książek
2.1. Metoda rewersowa
Najczęściej
stosowaną metodą grabieży była metoda rewersowa. Polegała ona na tym, że
czytelnik wypożyczał księgę, choć nigdy nie miał zamiaru jej zwrócić. O
rozpowszechnieniu się wskazanej metody informuje między innymi zamieszczony w
„Kurierze Warszawskim” w 1761 r. fragment listu prefekta biblioteki ― Jana
Daniela Janockiego:
Gdy zaś rejestr pożyczonych ksiąg od jej otwarcia miarkujemy, uważamy, że
na trzy tysiące przeszło ksiąg nie są od kilku lat oddane, a między nieoddanymi
księgami są takie, co ich i za pieniądze nie dostanie, a których dostanie, to
na zapisanie siła czasu, a na sprowadzenie siła by trzeba kosztu[4].
2.2. Wynoszenia ksiąg „pod płaszczami”
Nie każdy
księgołap posługiwał się metodą rewersową. Niektórzy złodzieje zabierali
książki z biblioteki, nie wypisując nawet stosownego formularza. Pod
koniec października 1759 r.
o tego typu kradzieży poinformował Janocki w „Kurierze Polskim”:
o tego typu kradzieży poinformował Janocki w „Kurierze Polskim”:
Podaje się do wiadomości, że złośliwa ręka złodzieja niepiśmiennego […] uczyniła
krzywdę Bibliotece tutecznej Publicznej, w kradzieży szkodę (bez pożytku
złodzieja) znaczną przynoszącej, bo w tomach ksiąg zdefektowanych[5].
3.
Sposoby
ochrony ksiąg przed kradzieżami
3.1. Ekskomunika
21 kwietnia 1752
roku papież Benedykt XIV wydał bullę, w
której w następujący sposób zakazał kradzieży ksiąg:
[…] na mocy naszej apostolskiej zabraniamy[…], by w przyszłości nikt ― niezależnie
od swej rangi, stanu, pozycji, czy godności, również kościelnej, oraz
autorytetu urzędu i zwierzchności ― ksiąg i foliałów, czy to drukowanych,
czy to rękopiśmiennych […] pod żadnym z goła pozorem, ani z żadnej przyczyny,
racji lub okazji, zabierać i wynosić, bądź pozwalać, by je zbierano i
wynoszono, a nawet wiedzieć o tym się nie odważył […]. Złamanie tego zakazu
pociąga za sobą ekskomuniki, od której nikt, jeśli nie stoi w obliczu
śmierci, dobrodziejstwa absolucji nie może uzyskać, inaczej jak tylko od nas,
czyli Papieża Rzymskiego w tym czasie żyjącego[6].
3.2. Zakaz wypożyczenia ksiąg na zewnątrz
Klątwa papieża
Benedykta XIV nie odstraszyła księgołapów. Ponieważ zbiory biblioteki
nieustannie ulegały pomniejszeniu, zrezygnowano z udostępniania dokumentów na
zewnątrz. Tylko w niektórych przypadkach stosowano odstępstwa od tej reguły.
Uprzywilejowaną grupą czytelników byli dostojnicy państwowi. Jeśli chcieli oni
wypożyczyć z biblioteki dokumenty, musieli spełnić jednak kilka warunków. Jak czytamy
w ogłoszeniu zawartym w „Wiadomościach Warszawskich” w 1766 r.:
Jeżeliby […] któryś z IchMciów PP. Senatorów i Ministrów pilnie jakiej
potrzebował księgi, takowe zaś dawał przyczyny, dla których by odmówić mu nie
można było, tedy inaczej, jeno za rewersem i zakładem 10 czer. zł za każdy tom,
wydana będzie i to na trzy dni a nie więcej, do czego obowiązani pod przysięgą
są obaj prefektowie […] Biblioteki[7].
4. Jakie dokumenty stawały się łupem złodziei?
Zainteresowaniem
złodziei cieszyły się głownie najcenniejsze księgi. Wśród zrabowanych tomów
Janocki wymienił między innymi: wydanie brewiarza „w safian czerwony
oprawnego”, „nowiuteńkiej oprawy” podręcznik teologii moralnej oraz dwa dzieła
„pysznej oprawy”[8].
5. Dlaczego należało zwrócić
skradzione dzieła?
Jan Daniel
Janocki ― prefekt Biblioteki Załuskich oraz Karol C. Kanzler ― wiceprafekt tej
instytucji zauważyli, że okradanie biblioteki jest równoznaczne z okradaniem
całego społeczeństwa. Na początku kwietnia 1773 roku w liście opublikowanym w
„Wiadomościach Warszawskich” w
następujący sposób odwoływali się oni do postaw etycznych czytelników:
[…] obowiązujemy wszystkich IchMciów, którzy by jakiekolwiek książki z
tej Biblioteki u siebie mieli albo drugim użyczyli, aby one niezwłocznie do
prefektów tejże Biblioteki Publicznej odesłać lub oddać raczyli, mając wzgląd
na miłość publicznego dobra, na własną poczciwość i sławę, na obowiązki
prawdziwego chrześcijanina […][9].
Istniało jednak ryzyko, że nawet jeśli księgołap zechce oddać
przywłaszczone dzieło, to nie zrobi tego, gdyż będzie bał się konsekwencji
popełnionego czynu. Ponieważ prefekci biblioteki zdawali sobie z tego sprawę, w
jednym z listów informowali: „kto jaką książkę sobie przywłaszczył (bo siła
tego poginęło, a znacznych i co najlepiej oprawnych), może skrycie przez
spowiednika oddać, zawstydzenia uchodząc”.
BIBLIOGRAFIA
1. Arct Z.: Księgołapy. W: Idem: Dziwne
historie książki. Wrocław 1969.
2. Gocel L. : Złodzieje książek i zaklęcia przeciwko nim. W: Idem: Przypadki Jej Królewskiej Mości książki. Wrocław
1963.
3. Gondek E.: Józefa Andrzeja Załuskiego dzieło bibliograficzne i bibliofilskie.
Katowice 2005, s. 56.
4. Grzeszczuk S., Hombek D.: Książka polska w ogłoszeniach prasowych
XVIII wieku. Źródła. Red. Z.
Goliński. T.4. Cz. 1–2. Kraków 2000.
5. Pamiątki z dziejów Biblioteki Załuskich. Oprac. J. Płaza, B. Sajna. Warszawa 1997.
6. Pachoński J.: Łowcy „białego kruka”. W: Idem: Drukarze,
księgarze i bibliofile krakowscy 1750–1815. Kraków 1962.
[1] Zob.
J. Pachoński: Łowcy „białego kruka”.
W: Idem: Drukarze, księgarze i bibliofile
krakowscy 1750–1815. Kraków 1962, s. 235–241; Z. Arct: Księgołapy. W: Idem: Dziwne
historie książki. Wrocław 1969, s. 67–85; L. Gocel: Złodzieje książek i zaklęcia przeciwko nim. W:
Idem: Przypadki Jej Królewskiej Mości
książki. Wrocław 1963, s.
298–299.
[2] Ibidem, s. 299.
[3] Tak nazwał ich w swojej
publikacji J. Pachoński. Zob. Drukarze…,
s. 241.
[4] S. Grzeszczuk, D. Hombek: Książka polska…T.4. Cz. 1, s. 207.
[5] Ibidem, s. 189.
[6] Pamiątki z dziejów Biblioteki Załuskich.
Oprac. J. Płaza, B. Sajna. Warszawa 1997, s. 84-85; Zob. E. Gondek: Józefa Andrzeja Załuskiego dzieło
bibliograficzne i bibliofilskie. Katowice 2005, s. 56.
[7] S. Grzeszczuk, D. Hombek: Książka polska…T.4. Cz. 2, s.31.
[8] S. Grzeszczuk, D. Hombek, Książka polska…T 4. Cz. 1, s.189.
[9] S.
Grzeszczuk, D. Hombek, Książka polska…T.4.
Cz. 2, s.249.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz