Prof. UJ dr hab. Roman Dąbrowski


27 listopada 2012 roku Pan Profesor na zaproszenie Koła Oświeconych UŚ wygłosił wykład pod tytułem: Dlaczego epoka oświecenia nie wydała wybitnej epopei? Studenci i wykładowcy zebrani w Sali Rady Wydziału mogli wysłuchać interesującej refleksji, wskazującej i opisującej problemy, z którymi borykali się teoretycy i twórcy eposów w XVIII wieku. Jak wskazał badacz, rozwiązanie kwestii postawionej w formule tytułowej wykładu zależy od udzielenia odpowiedzi na dwa wzajemnie powiązane pytania. Pierwsze: skoro w oświeceniu pisano epopeje, to dlaczego nie ocenia się ich jako wybitnych? Drugie: z jakiego powodu w ogóle uważa się, iż znakomite dzieło tego gatunku powinno wówczas powstać?
Jednym z ważniejszych zjawisk wiążących się z tym zagadnieniem jest rozdźwięk między poetykami normatywnymi epoki, a produkcją literacką. O ile zarówno polscy, jak i zagraniczni myśliciele i teoretycy (Wolter, René le Bossu, Charles Batteux, Jean-François Marmontel, Maciej Kazimierz Sarbiewski, Filip Nereusz Golański i Franciszek Ksawery Dmochowski) poświęcali dużą uwagę eposowi, uznając go za najdoskonalsze osiągniecie twórcze ludzi pióra, o tyle sami literaci stosunkowo rzadko decydowali się na tworzenie tego rodzaju dzieł. Tymczasem twórcom i czytelnikom niezmiennie towarzyszyło marzenie o eposie walorami artystycznymi dorównującym dokonaniom Homera oraz Wergiliusza. Te oczekiwania nie zostały jednak spełnione, co wynikało z przemian kulturowych oraz mentalnych, które uniemożliwiły powstanie w XVIII wieku eposu realizującego wszystkie założenia dzieł antycznych. 
Ów kryzys był zdeterminowany ogromną zmianą wizji świata, jaka dokonała się w dobie nowożytnej. Antyczne dzieła tego gatunku  (tak zwane epopeje tradycyjne) odwoływały się do mitów, kreując tym samym rzeczywistość, w której świat ludzki i boski były idealnie zespolone. Autorzy analogicznych utworów powstałych w dobie klasycyzmu (epopeje literackie) nie mogli jednak opisywać świata, kierując się  takimi samymi bądź podobnymi zasadami, i to z kilku powodów.
Po pierwsze, w kręgu europejskim zasadniczej zmianie uległa koncepcja religii. Wyobrażenia rozlicznych, różnorodnych bóstw antycznych, wyposażonych w ludzkie wady i przywary, zostały zastąpione przez chrześcijańską wizję doskonałego, wszechwiedzącego Boga, którego nie sposób było wprowadzić w obręb świata przedstawionego na tych samych, co dawniej  zasadach, czyli z udziałem bóstw antycznych. Kwestię niemożności zrealizowania wzorca jedności świata ludzkiego oraz boskiego próbowano rozmaicie rozwiązywać. Wprowadzano do dzieł starożytne bóstwa, lecz nie traktowano ich jako istot realnych, mających wpływ na byt i los człowieka, lecz jako swoisty element licentia poetica. Niekiedy do świata przedstawionego włączano postaci świętych i aniołów chrześcijańskich lub rezygnowano z jednych i drugich, decydując się na zastosowanie w ich miejsce alegorii, takich jak: Polityka czy Fanatyzm.
Po drugie, zmiany w sferze religijnej wiązały się dziełach literackich z problemami ściśle warsztatowymi – z zalecanymi regułami tworzenia. W epopei antycznej kategoria cudowności, realizowana za pomocą figur boskich, uprawdopodobniała akcję, natomiast w XVII i XVIII wieku sytuacja się odwróciła. Zgodnie z założeniami omawianego gatunku pisarz nie mógł wyznaczyć postaciom boskim statusu aktywnych bohaterów, gdyż nie to byłoby to postrzegane jako możliwe. W celu zobrazowania tej kwestii Pan Profesor posłużył się następującym przykładem: jeśli antyczny autor chciał usunąć bohatera (żywego) swego dzieła z pola bitwy, używał w tym celu jednego z bogów, gdyż zwykła, tchórzliwa ucieczka była wówczas postrzegana jako nieprawdopodobna. Z kolei, gdy przed tym samym zadaniem stanął twórca nowożytny, to po prostu opisywał ucieczkę bohatera. Postać bóstwa starożytnego mogła pełnić w tym przypadku jedynie funkcję pomocniczą, polegającą na inspirowaniu bohatera do podjęcia konkretnych działań (na przykład we śnie), lecz nie mogła wprost zjawić się i porwać go z pola bitwy. Taka sytuacja była natomiast w pełni możliwa w eposach Homera, gdyż w jego dziełach brak rozróżnienia na fikcję i rzeczywistość. Grecki pieśniarz zgodnie z paradygmatem epoki pisał po prostu „prawdę”. Z kolei twórcy nowożytni, borykający się z rozróżnianiem zjawisk, faktów i postaci fikcyjnych oraz prawdziwych, doszli do wniosku, iż epopeja nie może opowiadać o wydarzeniach prawdziwych, gdyż niejednokrotnie nie przystają one do prawd i zasad o charakterze moralnym, jakie dzieło winno przekazywać i propagować. Z tego właśnie powodu teoretycy zalecali, a ludzie pióra zaczęli konstruować fabuły oraz wątki, które uznawali za prawdopodobne.
Po trzecie w epopejach Homera i Wergiliusza nie ma negatywnych postaci. Każdy bohater ma swoje racje, wady oraz zalety, jednak nie sposób na tej podstawie przeprowadzić rozróżnienia na podstawie dychotomii dobra oraz zła. W dziełach nowożytnych sytuacja zmienia się diametralnie! Realizacja tego podziału prowadziła jednak do bardzo schematycznego ujmowania świata przedstawionego, czego przykładem m.in.  Wojna chocimska Ignacego Krasickiego. Wskazana zasada została jeszcze wzmocniona przez odmienne postrzeganie wojny. Epopeje antyczne czyniły to zjawisko zasadniczym punktem akcji, wydarzeniem, które umożliwiało bohaterom ujawnienie swych najlepszych (lecz nie w sensie moralnym) cech. Natomiast oświecenie było epoką, przynajmniej deklaratywnie, nastawioną pacyfistycznie, postrzegającą konflikty zbrojne jako zło, którego należy unikać. Wziąwszy pod uwagę fakt, iż głównym bohaterem epopei klasycystycznych był idealny, a co za tym idzie dość „nudny” władca, który bierze udział w wojnie, to jasne staje się, dlaczego twórcy powtarzali ten sam, dość tendencyjny i paradoksalnie mało prawdopodobny schemat fabularny. Zasadzał się on na tym, iż monarcha wszelkimi dostępnymi środkami stara się nie dopuścić do wybuchu wojny: wysyła poselstwa, stosuje odpowiednią argumentację, a nawet gotów jest na ustępstwa, jeśli pozwala mu na to racja stanu. Agresor nigdy jednak nie zadowala się próbami załagodzenia sytuacji, doprowadzając ostatecznie do konfliktu zbrojnego, w którym, co znamienne idealny monarcha zawsze zwycięża, ujawniając jednocześnie swe najlepsze cechy jako strateg, żołnierz i mąż stanu.
Wszystkie wskazane w zarysie zjawiska i przemiany doprowadziły do tego, iż nawet tak wybitny twórca jak Ignacy Krasicki, pisząc epopeję, stworzył dzieło dobre pod względem kompozycji, interesujące z uwagi na bogactwo i różnorodność w sferze rozwiązań stylistycznych, lecz zarazem schematyczne i w rysunku postaci w małym stopniu uwzględniające specyfikę ludzkiej psychiki. W efekcie powstało dzieło doceniane w refleksji historycznoliterackiej – podobnie zresztą jak próby innych twórców na tym polu – ale zarazem utwór, którego nie można uznać za wybitny.

Ważniejsze publikacje książkowe Profesora Romana Dąbrowskiego:
Prace autorskie
Słowackiego dialog z odbiorcą. Podmiot mówiący, narracja, dialog w „Podróży do Ziemi Świętej z Neapolu”, „Beniowskim” i „Królu-Duchu”. Kraków 1996.
Poemat heroikomiczny w literaturze polskiego oświecenia. Kraków 2004;
Edycje dzieł
Polska epopeja klasycystyczna. Antologia. Wybór, oprac. i wstęp R. Dąbrowski. Kraków 2001;
F. Karpiński: Pieśni nabożne. Wybór i oprac. R. Dąbrowski. Kraków 2002.
J. Jasiński: Wiersze i poematy. Wybór. Wybór i oprac. R. Dąbrowski. Kraków 2002.
A. Pope: Poematy. Wybór. Przeł. Ludwik Kamiński. Wybór i oprac. tekstu R. Dąbrowski. Kraków 2002.
J.P. Woronicz: „Świątynia Sybilli” i inne utwory. Wyboru utworów dokonał R. Dąbrowski. Kraków 2002.
Bicz na akademików krakowskich. Antologia. Oprac. R. Dąbrowski. Kraków 2003;
I. Krasicki: Wybrane komedie. Wybór i oprac. R. Dąbrowski. Kraków 2003.
Polska poezja rokokowa. Antologia. Wybór i oprac. R. Dąbrowski. Kraków 2003;
J. Świderski: Utwory poetyckie. Antologia. Wybór, oprac. i wstęp R. Dąbrowski. Kraków 2010.
Naukowa redakcja
W świecie myśli i wartości. Prace z historii literatury i kultury ofiarowane profesorowi Julianowi Maślance. Pod red. R. Dąbrowskiego i A. Waśko. Kraków 2010.
Długie trwanie. Różne oblicza klasycyzmu. Pod red. R. Dąbrowskiego i B. Doparta. Kraków 2011.

2 komentarze:

  1. Wykład był znakomity!!! Niech żałują ci Pracownicy (zwłaszcza - zajmujący się Oświeceniem w badaniach i na zajęciach) oraz Studenci, którzy nie przyszli na spotkanie z Panem Profesorem Romanem Dąbrowskim.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń