Wiara i zabobon w «Diable w swojej postaci» Jana Bohomolca


Kamila Adaszewska,
Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu

Czy w oświeceniu były potrzebne kołki na wampiry?
Epoka uchodzi w powszechnym rozumieniu jako wiek rozumu, pochwalający postęp i naukę. Słusznie, aczkolwiek warto pamiętać, iż nie stała się ona nagle wolna od zjawisk, wymykających się spod kontroli zdrowego rozsądku czy zagadnień z dziedziny demonologii. Mając na uwadze twórczość I. Krasickiego (m.in. Myszeida) czy innych znanych literatów epoki, wiadomo iż tematyka magii lub czarownictwa była popularna. Emocjonowała, ale raczej w formie humoreski. Tymczasem wiek XVIII to również aktywna działalność duchownych, która miała na celu eliminację przesądu ze społeczeństwa. Usilnie dążono do przypomnienia im o realnych niebezpieczeństwach ze strony szatana, który od pewnego czasu był – również z premedytacją – lekceważony[1].
Każdy ma takiego Van Helsinga, jakiego mu potrzeba
Jednym z pogromców upiorów, jak zwykło się o nim mawiać, był oświeceniowy jezuita, Jan Bohomolec (1724-1795). Teolog przyczynił się do znaczącej zmiany myślenia o niepokojących niegdyś zjawiskach nadprzyrodzonych. W obszernej, dwuczęściowej rozprawie z przydatkami, której skrócony tytuł brzmi Diabeł w swojej postaci, autor z wszelkich upiorów jawnie szydził. Aczkolwiek fakt, iż zaistniała konieczność powstania takiego dzieła świadczy o tym, iż ograniczenie ludzi nawet w oświeceniu stanowiło realny problem. Zapotrzebowanie wynikało również ze specyfiki dominującego wówczas nastroju. Bagatelizowano bowiem postać diabła, tworzono swoistą modę na opętanie lub wampiryzm, a wróżbiarstwo traktowano w sposób raczej rozrywkowy[2] bądź – co gorsza – zarobkowy. Według jezuity niekorzystny wpływ na trzeźwość umysłu miało też zamiłowaniem do alkoholu oraz ciężkostrawnych potraw. Bohomolec postawił więc sobie za cel ośmieszenie zabobonów oraz walkę z przesądami. Chciał przy tym uświadomić społeczeństwo, że to diabeł jest najpotężniejszym wrogiem człowieka.
Co „dziennik” oświeceniowego Abrahama Van Helsinga mówi o upiorach?
Jan Bohomolec jednoznacznie określa swoje stanowisko pisząc: „Sądzę tedy, iż szatan nie ma pozwolenia brać na się i ożywiać ciała umarłych; to jest: iż nie masz upiorów”[3]. Konsekwentnie przywołuje a następnie obala podania na wspomniany temat. Jezuita rozważa m.in. kwestie dotyczące nierównomiernego rozkładu trupa po śmierci. Ale podaje też przemyślaną teorię dotyczącą prawdopodobieństwa ożywienia ciała ludzkiego. Osiągnięcie zadowalającego efektu umożliwiają swoiste operacje, zapewne uchodzące wówczas za magiczne lub alchemiczne. Jest to zatem możliwe, ale trudne do zrealizowania i wymaga precyzji. Bohomolcowi najbardziej prawdopodobne wydaje się natomiast zaobserwowanie wcześniej pochowanej osoby, spacerującej po cmentarzu. Od razu jednak spieszy sprostować, iż to nic innego, jak oczywisty znak rozkładu, opary unoszące się z ziemi oraz z gnijącego trupa.
Upiór vs opętany a upiór vs święty
Jako intrygującą ciekawostkę w Diable, można potraktować swoistą korespondencję dostrzeganą pomiędzy postaciami upiór-opętany oraz upiór-święty. Jezuita za znaki opętania uznaje:
- mówienie w obcym języku, nieznanym dotąd ofierze,
- awersja do świętych przedmiotów,
- znajomość faktów niemożliwych do przewidzenia normalnemu człowiekowi,
- siła i plastyka ciała.
Najbardziej narażone na opętania są kobiety ze względu na swoją gibkość. W kręgu zagrożonych znajdują sią także ludzie prości – pobożni, ale zabobonni. Na pytanie zaś, dlaczego szatan ma prawo dręczyć żywych a nie może panować nad umarłymi, odpowiedź jest prosta. Bohomolec twierdzi, że diabeł nie ma prawa stworzyć duszy nieśmiertelnej. Przywilej ten należy się wyłącznie Bogu, a skoro wszelkie stworzenie pochodzące od Ojca jest z zasady dobre, to nie może być mowy o upiorach.
Ile wspólnego ma święty z potępionym? Dawniej często zwracano uwagę na objawy psychofizyczne domniemanego świętego po złożeniu w trumnie. Bodźcem dodatkowym była jego działalność za życia, choć w zasadzie stanowiąca potwierdzenie tego, co oczywiste. Tak czy inaczej, niewiele w tym procederze różnicy w rozpoznawaniu żywych trupów, zatem czy tak trudno dziwić się gminnym opowieściom? Bohomolec wskazuje na swoiste podobieństwo w rozpoznawaniu upiorów oraz świętych. W obu przypadkach granica jest bardzo cienka:
a)      Zarówno jednym jaki i drugim towarzyszyć może nierozkładalność ciała.
b)      Wydzielane wonie oczywiście różnią się od siebie (cudowny aromat – święty, fetor – upiór), ale chodzi o sam fakt występowania tego zjawiska.
c)      Rzecz ostatnia to rany tryskające gorejącą krwią. Zdaniem Bohomolca istnieje teoria, która mówi iż ciepłota ciała jest zwyczajnym elementem procesu gnilnego i niczym więcej.
Oczywistą rzeczą dla Bohomolca był fakt, iż po śmierci mogą pojawić się czasem intrygujące zmiany. Niekoniecznie muszą one jednak świadczyć o czyjejś świętości, albo wręcz przeciwnie - potępieniu. Jezuita przekonuje natomiast, iż nie są jeszcze ludziom znane wszystkie zasady władające naturą. Zachęca , by zachować umiar, zdrowy rozsądek, ale też baczyć na oszustów.

Ciekawe...
Bardzo prawdopodobne jest to, że rozprawa oświeceniowego jezuity powstała poniekąd w opozycji do wydanych nieco wcześniej Nowych Aten Benedykta Chmielowskiego. Literackie przeciwdziałanie w formie Diabła wynikało najpewniej z tego, iż  poprzednik Bohomolca jawnie straszył wszelkim bytem spoza świata realnego.

Skan oryginalnego wydania Nowych Aten na stronie PBI:
http://www.pbi.edu.pl/site.php?s=OGJiNmFhMDEwOTY4&tyt=Nowe+Ateny&aut=&x=0&y=0


[1] Wiedzę na ten temat można poszerzyć w oparciu o artykuł: T. Kostkiewiczowa, Jak poeci polscy drugiej połowy XVIII wieku mówili o Bogu i szatanie, [w:] Tysiąc lat polskiego słownictwa religijnego, red. B. Kreja, Gdańsk 1999, s. 83-98.
[2] Zainteresowanych odsyłam do: D. Kowalewska, Magia i astrologia w literaturze polskiego oświecenia, Toruń 2009. Praca stanowi wyczerpujące źródło wiedzy na tematy z dziedziny magii, astrologii, ale też czarownictwa czy wampirologii, które w epoce oświecenia wciąż „cieszyły się” popularnością.
[3] J. Bohomolec, Diabeł w swojej postaci albo o upiorach, gusłach, wróżkach, losach, czarach z Przydatkiem [...]. Część druga, Warszawa 1777.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz